Dyskalkulia to zaburzenie, które dotyka około 5–8% dzieci. W Polsce temat ten wciąż bywa pomijany – rodzice słyszą „przestań się martwić, wyrośnie z tego”. Tymczasem za tymi trudnościami stoi realny problem, który wymaga zrozumienia i wsparcia.
W tym artykule znajdziesz odpowiedzi na pytania:
Czym jest dyskalkulia?
Skąd się bierze?
Jak możesz wspierać swoje dziecko w domu?
Co mówią o tym badania z USA i Wielkiej Brytanii?
Dyskalkulia – co to znaczy dla rodzica?
Kiedy dostajesz diagnozę dyskalkulii dla swojego dziecka, to tak jakby ktoś przewrócił Twój świat do góry nogami. Zamiast zwykłych problemów szkolnych, masz do czynienia z czymś, o czym wcześniej nie słyszałeś. Dziecko, które kochasz najbardziej na świecie, ma trudności, które go przerastają – i Ciebie trochę też.
Ale wiedz jedno – to nie jest Twoja wina. I to nie koniec świata.
Dyskalkulia to specyficzne trudności w uczeniu się matematyki. Nie oznacza to, że dziecko jest leniwe czy nie stara się – jego mózg po prostu inaczej przetwarza informacje liczbowe. To tak, jakby ktoś chciał czytać książkę, ale litery wciąż mu się przesuwają – tak samo dzieci z dyskalkulią nie „czują” liczb.
Według Child Mind Institute i innych zagranicznych źródeł, dyskalkulia może dotyczyć nawet 5–6% populacji dzieci, czyli w każdej klasie prawdopodobnie jest przynajmniej jedno dziecko z tym zaburzeniem.
To nie jest lenistwo. To nie brak chęci. To po prostu inny sposób pracy mózgu. Dla dziecka liczby są jak obcy język – trudne do zapamiętania, trudne do poczucia. Może umie zaśpiewać całą piosenkę z radia, a jednocześnie nie wie, czy 7 jest większe od 5.To trudność w rozumieniu liczb, ich relacji i operacji.
Dziecko z dyskalkulią może:
mylić kolejność cyfr
nie rozumieć, że 3 + 2 to to samo co 2+3
czuć lęk przed matematyką
potrzebować wielokrotnych powtórzeń i konkretnych przykładów
To nie kwestia lenistwa – to inny sposób pracy mózgu.
Nie znamy jednej przyczyny. Badania (Child Mind Institute, Dyscalculia.me, Cleveland Clinic) wskazują, że są to różnice w pracy mózgu. To nie wina dziecka ani rodzica!
Przede wszystkim – spójrz na swoje dziecko jak na osobę, która potrzebuje Twojego zrozumienia. Pamiętaj, że dyskalkulia nie dotyczy tylko szkoły. To przekłada się na codzienne życie – na liczenie reszty w sklepie, na godziny na zegarze, na planowanie.
Liczcie razem w codziennych czynnościach: sztućce, kroki, zabawki.
Wykorzystuj gry (domino, kostki), rysunki i plastelinę.
Daj dziecku czas – nie pośpieszaj.
Pamiętaj: każdy krok to sukces!
Na końcu dnia to nie matematyka jest najważniejsza. Najważniejsze jest, że Twoje dziecko wie, że w nie wierzysz. I że razem możecie iść krok po kroku – w swoim tempie,
na swój sposób.